Ta jedyna
Była ostatnim jabłkiem wiszącym na drzewie,
Niewidzialna wśród liści, na czas nie zebrana.
Podszedłeś do jabłoni i wstrząsnąłeś lekko,
Wygłodniały, spragniony i znużony drogą,
Spadła ci jakby z nieba w wyciągnięte dłonie,
Pachniała wiosną, latem, łagodnością czasu,
Do ust ją przytulałeś, jak cud, który nadszedł
I wziąłeś na wędrówkę od nocy do świtu.
Dziś popatrz na kobietę, która żyje z tobą,
bo spadła ci w ramiona tak prosto, jak anioł.
Każdemu jego jabłoń rodzi jeden owoc.
Ten najlepszy, o smaku ostatniego jabłka.
Niewidzialna wśród liści, na czas nie zebrana.
Podszedłeś do jabłoni i wstrząsnąłeś lekko,
Wygłodniały, spragniony i znużony drogą,
Spadła ci jakby z nieba w wyciągnięte dłonie,
Pachniała wiosną, latem, łagodnością czasu,
Do ust ją przytulałeś, jak cud, który nadszedł
I wziąłeś na wędrówkę od nocy do świtu.
Dziś popatrz na kobietę, która żyje z tobą,
bo spadła ci w ramiona tak prosto, jak anioł.
Każdemu jego jabłoń rodzi jeden owoc.
Ten najlepszy, o smaku ostatniego jabłka.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Może "zmęczony drogą"?My rating