Preludia czerwcowe
I
Wcale nie musiało lato
wiosny drzwi otwierać
Były już dawno otwarte
na żywą zieleń. Na złotawo
ogorzałą sianem pachnącą. Podciętą
(niczym żyły) - trawą
Z twarzą do wiatru
wystawione. Moczy - jak stopy -
cienie na głowach stojące
W wodotrysków basenach płowych
W niebieskich odblaskach wody
W przestrzeniach migocących
II
Zdało się - bezpowrotnie
zaginął pogórza krajobraz
imitacją miasta przegnany
Lecz nie dała się - zieleń
wygryźć ani przesłonić - brzemienny
upałem (niezapominajkowy) firmament
Sauną poci się ziele i w biegu
dokwitają tawuły za drzew
parawanem (nie do końca) schowane
A czerwiec - słodki jak zawsze - pachnie
leśnym storczykiem białym. I Czarnym
kwiatem paproci - wodą Chanel No 19
Wcale nie musiało lato
wiosny drzwi otwierać
Były już dawno otwarte
na żywą zieleń. Na złotawo
ogorzałą sianem pachnącą. Podciętą
(niczym żyły) - trawą
Z twarzą do wiatru
wystawione. Moczy - jak stopy -
cienie na głowach stojące
W wodotrysków basenach płowych
W niebieskich odblaskach wody
W przestrzeniach migocących
II
Zdało się - bezpowrotnie
zaginął pogórza krajobraz
imitacją miasta przegnany
Lecz nie dała się - zieleń
wygryźć ani przesłonić - brzemienny
upałem (niezapominajkowy) firmament
Sauną poci się ziele i w biegu
dokwitają tawuły za drzew
parawanem (nie do końca) schowane
A czerwiec - słodki jak zawsze - pachnie
leśnym storczykiem białym. I Czarnym
kwiatem paproci - wodą Chanel No 19
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating