Bezimiennie - Z listów do A

author:  Przemysław Mańka
5.0/5 | 4


Rozbudził się poranek
podzielił na pół
chmury wraz ze słońcem
otuliły ziemię
wzrok przypomninając
nasze powitanie
co od tamtej pory
dąsam się krzątając
idąc zakochany

nie tak planowałem
trwający samotnie
że dzień jak nadejdzie
chwyta brzuch i serce
że powracasz co rano
z tak odległych myśli
myśli zwariowanych

lat minęło naście
godzin sam nie zlicze
tuż przed wiosną
nie ostatnią przecież
tyle chwil zleciało
sam już nie wiem po co
dalej kocham ciebie
niech to wszystko własnie
właśnie nad istotą
ludzkiej samotności...

rate


Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
English