***
***
A kiedy przyjdą po mnie
Wciąż nie będę gotowa
Zabiorę walizkę
i ucieknę.
Z wiatrem co zagłuszy moje kroki
Z ciemnością która mnie ukryje
I będę skazańcem
Winnym życia
Albo jego braku.
Chociaż wyjścia nie będzie
Ani drogi gdzie mogłabym iść
Nie oddam swego ciała
Na pożarcie
Lwom smutku
Będę się starała
Chociaż Nadziei nie ufam
Będzie moim pokarmem
Tak długo jak zechcę biec będę
Bo chociaż zmęczenie nie obce
Mięśnie poddam próbie
A gdy pracować przestaną
Ciało zabiorę ze sobą, niosąc je na ramieniu duszy.
A kiedy przyjdą po mnie
Wciąż nie będę gotowa
Zabiorę walizkę
i ucieknę.
Z wiatrem co zagłuszy moje kroki
Z ciemnością która mnie ukryje
I będę skazańcem
Winnym życia
Albo jego braku.
Chociaż wyjścia nie będzie
Ani drogi gdzie mogłabym iść
Nie oddam swego ciała
Na pożarcie
Lwom smutku
Będę się starała
Chociaż Nadziei nie ufam
Będzie moim pokarmem
Tak długo jak zechcę biec będę
Bo chociaż zmęczenie nie obce
Mięśnie poddam próbie
A gdy pracować przestaną
Ciało zabiorę ze sobą, niosąc je na ramieniu duszy.

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating