Chimeryzacja
nawet nie znając siebie
zawsze byli we dwoje,
aż ktoś otworzył im
dzielące ich podwoje
w stukocie kół,
w porywach spotkań,
zmieniali ciche pokoje
i w szeptach skryci,
wróciwszy do gniazd,
wciąż całowali
rozciągnięte nici
zawsze byli we dwoje,
aż ktoś otworzył im
dzielące ich podwoje
w stukocie kół,
w porywach spotkań,
zmieniali ciche pokoje
i w szeptach skryci,
wróciwszy do gniazd,
wciąż całowali
rozciągnięte nici
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating