Triuf
po nocy
dzień
z nadzieją
kroczymy wen
szablony
znaki na niebie
drogi prowadza do ciebie
tys opoką lat
my wszyscy
ogół świat
chcą spojrzeć w twarz Boga
która pod wieloma postaciami
wiarą
nieboskłonu sięgamy
ambicje uskrzydlamy
w narodzie apogeum
kiedy krew
nie ma zwycięscy
gdy
pożoga tyle krwi
jeno jęk
triumf w porze żniw
x x x
ciężka woda
złamała drzewo
jest wszystkim
herbata o poranku
zupą w talerzu
krwią w żyłach
pustynia
która sięga
skąpych chmur
jestem woda
cieniutkie rzeki we mnie
boje się
pęknięcia żył
x x x
komu dane wschody nieba
ten pożyje
jesteś chlebem
ja przełykiem
dobry panie
toś przy mnie
w co nie wątpię
radość im
mnie samotność
nie ustroje
by patrzeć w lamki
z kim podzielę
łamiąc
moje życie
minusem
świeży obłok
złotego deszczu
kwiaty w sercu
niech zakwitną
miłość potkam
może wtedy
która będzie
moim życiem
dzień
z nadzieją
kroczymy wen
szablony
znaki na niebie
drogi prowadza do ciebie
tys opoką lat
my wszyscy
ogół świat
chcą spojrzeć w twarz Boga
która pod wieloma postaciami
wiarą
nieboskłonu sięgamy
ambicje uskrzydlamy
w narodzie apogeum
kiedy krew
nie ma zwycięscy
gdy
pożoga tyle krwi
jeno jęk
triumf w porze żniw
x x x
ciężka woda
złamała drzewo
jest wszystkim
herbata o poranku
zupą w talerzu
krwią w żyłach
pustynia
która sięga
skąpych chmur
jestem woda
cieniutkie rzeki we mnie
boje się
pęknięcia żył
x x x
komu dane wschody nieba
ten pożyje
jesteś chlebem
ja przełykiem
dobry panie
toś przy mnie
w co nie wątpię
radość im
mnie samotność
nie ustroje
by patrzeć w lamki
z kim podzielę
łamiąc
moje życie
minusem
świeży obłok
złotego deszczu
kwiaty w sercu
niech zakwitną
miłość potkam
może wtedy
która będzie
moim życiem
Poem versions
My rating