ostatni jęk złotawej dziedziczki | version: 29.11.2014 11:57

5.0/5 | 5


Przeniknięta lodowatym spojrzeniem,
zduszonym lamentem w strzępkach mgieł
próbowała jeszcze brać się za bary
z porykującym zewsząd bełkotem
śniegowej zjawy.

A ta – niczym wataha wilków,
wyłoniła znienacka świszczące –
jakby kolczaste – jęzory mrozu.
Głodna zwycięstwa, ostrymi kłami
coraz boleśniej wżerała się w połacie skóry,
szarpała zdrętwiałe szczątki
miedzianozłotej, płożącej się szaty.

Długo, długo toczyło się okrutne
(o panowanie nad światem) zarzewie.

Z przerażenia skostniały drogi,
zaciągnięte szadzią korony rozbłysły
skrzącymi wąsami, z napięcia
zaszczękały pod stopami kałuże wody.
Ostatni jęk złotawej dziedziczki
odszedł w zapomnienie.

Podarte płatki radośnie hulają w przestworzach –
zimowe monstrum króluje nad światem.

©Ivka Nowak, 27 listopada 2014

Poem versions

 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

...

"próbowała jeszcze barować się z porykującym
zewsząd bełkotem śniegowej zjawy."

zjawiskowe, jak ta zjawa.



My rating

My rating:  
27.11.2014,  A.L.