Curriculum | version: 28.05.2025 23:02
Ewangelicznie żyję.
Nie mam nic,
lewituję ponad życiem,
omijając malowane ptaki.
A chlebek boży - zsyła mi zus.
Wszystko małymi literami
dla oszczędności,
i dobrze mi bez wielkich rzeczy,
bez łez, jedynie
wzruszenie o poranku, do kawy.
Zbierałam kłosy,
szantażowana miłością
żywiłam się nadzieją,
zatem figurę miałam nieskazitelną,
i jaśniałam.
A wszystko za darmo.
Tyle, co zachody słońca,
i mgły jesienne,
i szyby misterne mrozem,
i dzwonki u sań w mroźny dzień.
Malowane ptaki
muszą za wszystko płacić,
zazdroszczą,
wyskubują sobie piórka z zawiści,
ćwiczą szyderczy śmiech.
A ja - cóż,
drobina wszechświata
zepchnięta z toru
przez ciężkie martwe meteoryty
- ewangelicznie żyję.
Nie mam nic,
lewituję ponad życiem,
omijając malowane ptaki.
A chlebek boży - zsyła mi zus.
Wszystko małymi literami
dla oszczędności,
i dobrze mi bez wielkich rzeczy,
bez łez, jedynie
wzruszenie o poranku, do kawy.
Zbierałam kłosy,
szantażowana miłością
żywiłam się nadzieją,
zatem figurę miałam nieskazitelną,
i jaśniałam.
A wszystko za darmo.
Tyle, co zachody słońca,
i mgły jesienne,
i szyby misterne mrozem,
i dzwonki u sań w mroźny dzień.
Malowane ptaki
muszą za wszystko płacić,
zazdroszczą,
wyskubują sobie piórka z zawiści,
ćwiczą szyderczy śmiech.
A ja - cóż,
drobina wszechświata
zepchnięta z toru
przez ciężkie martwe meteoryty
- ewangelicznie żyję.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating