ziemia doskonała | version: 19.10.2012 12:12

author: Wiesława Bień
5.0/5 | 9


spowita w błękicie nieba
otwieram to znów przymykam oczy
wzrok gubi się w krajobrazie
niezdolnym do ogarnięcia
całego piękna naraz
niebo wznieca łunę na widnokręgu
fale rozkołysanym krokiem suną w moją stronę
niespokojny krzyk mew z wydłużonym echem
wbija się w ucho jak gdyby przypominał o czymś
nie cierpiącym zwłoki
a mimo to wieje spokojem
ciepły wiatr owija wstęgą moje ramiona
przez chwilę wydaje mi się
że to dalszy ciąg dzieciństwa
każdy niemal skrawek znam tu na pamięć
i choć fale wychlustuja do mnie pieniste języki
tu wyląduję
po którymś tam z kolei locie

rate


Poem versions

 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.10.2012,  Gosia Nowak

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

udziela się ten spokój, świetnie napisane!
My rating:  
19.10.2012,  bezecnik

My rating

My rating:  

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
English