Naprzeciwko siebie | version: 11.02.2013 00:29
Siedzimy naprzeciwko siebie.
Patrzymy sobie w oczy,
nieśmiało się uśmiechamy.
Mówimy te wszystkie tak nieistotne rzeczy,
bo oczywistym jest to, że się kochamy.
Wreszcie znaleźliśmy się w tej filmowej chwili.
Ona jest nasza, żadnego scenarzysty.
Dlatego gdy kelner przynosi nam kolację,
tylko spuszczamy wzrok na talerze
i chyba nie jesteśmy głodni.
A może głodni inaczej…
Zrzucamy pociągając gwałtownie obrus wszystko ze stołu.
Podajemy siebie jako danie główne,
które każde z nas ma w swoim menu jako ulubione.
Bez wina i polepszaczy.
Oddajemy się konsumpcji.
Kochanie,
szkoda czasu,
co z tego, że sztućce są na parkiecie,
najlepiej smakuje własnym ciałem.
Skłamałabym gdybym powiedziała, że o tobie już nie myślę, ale uwierz chciałabym.
Powinnam była strzelić sobie prosto w skroń.
Możesz puścić spust,
od dawna masz mnie przecież na celu.
Wybaczę ci kolego.
To i tak prowadzi śmierci.
Chociaż nie wiem czy nawet ona, w pewien sposób rozwiąże to wszystko między nami.
W innej miłości, nie potrafię o tobie zapomnieć.
Wiesz, jak się staram cię odepchnąć a jednocześnie być z tobą, tak jak wtedy…
Mogliśmy wtedy naszym wspólnym charakterkiem podbić świat.
Pamiętasz?
Ja sądzę, że wciąż możemy, że tylko my do tego razem jesteśmy zdolni.
Nie pytaj, co się stało…
Oboje mamy chyba takie wady nie do zmienienia.
Ale dla siebie nawzajem?
Nie ma rzeczy niemożliwych!
Wierze w przeznaczenie, mówcie co chcecie,
ale gdzieś tam w środku mam nieustające odczucie,
że między nami nie może być końca, że ktoś nas razem zaplanował,
tylko w jakim czasie?
Dziwne bo dziś inne imię mam na ustach.
Z czerwoną szminką czy naturalnym odcieniem warg mówię, że kocham, szczerze.
Tylko opuść moją głowę,
albo pociągnij za ten spust.
Tak dalej nie możemy być dla siebie miłą niespodzianką,
od której bilecik ze wzruszającym tekstem nigdy nie wypadnie, nie zostanie porwany…
To nasze intymne zabijanie siebie nawzajem.
Mam cię na celu,
krzyknij ‘zabij!’, uklęknij rozrywając koszulę i wskaż na serce.
Ciebie nigdy.
Pobiegłabym na oślep przez ciemność gdzieś wyrzucając pistolet
i uklęknęła przy tobie.
W dłoniach otuliłabym twoją twarz, rozpoznając każdą rysę…
Dalej
już sobie nie ufam.
Tylko przypuszczam jak daleko zaprowadziłby nas instynkt.
Proszę, uwolnij tą przeklętą kulkę
niech przejdzie przez mój chory na twoim punkcie umysł.
Umysł czy serce?
Mnie to obojętne…
Strzelaj tak, by zabić,
teraz się tylko niepotrzebnie męczymy.
Patrzymy sobie w oczy,
nieśmiało się uśmiechamy.
Mówimy te wszystkie tak nieistotne rzeczy,
bo oczywistym jest to, że się kochamy.
Wreszcie znaleźliśmy się w tej filmowej chwili.
Ona jest nasza, żadnego scenarzysty.
Dlatego gdy kelner przynosi nam kolację,
tylko spuszczamy wzrok na talerze
i chyba nie jesteśmy głodni.
A może głodni inaczej…
Zrzucamy pociągając gwałtownie obrus wszystko ze stołu.
Podajemy siebie jako danie główne,
które każde z nas ma w swoim menu jako ulubione.
Bez wina i polepszaczy.
Oddajemy się konsumpcji.
Kochanie,
szkoda czasu,
co z tego, że sztućce są na parkiecie,
najlepiej smakuje własnym ciałem.
Skłamałabym gdybym powiedziała, że o tobie już nie myślę, ale uwierz chciałabym.
Powinnam była strzelić sobie prosto w skroń.
Możesz puścić spust,
od dawna masz mnie przecież na celu.
Wybaczę ci kolego.
To i tak prowadzi śmierci.
Chociaż nie wiem czy nawet ona, w pewien sposób rozwiąże to wszystko między nami.
W innej miłości, nie potrafię o tobie zapomnieć.
Wiesz, jak się staram cię odepchnąć a jednocześnie być z tobą, tak jak wtedy…
Mogliśmy wtedy naszym wspólnym charakterkiem podbić świat.
Pamiętasz?
Ja sądzę, że wciąż możemy, że tylko my do tego razem jesteśmy zdolni.
Nie pytaj, co się stało…
Oboje mamy chyba takie wady nie do zmienienia.
Ale dla siebie nawzajem?
Nie ma rzeczy niemożliwych!
Wierze w przeznaczenie, mówcie co chcecie,
ale gdzieś tam w środku mam nieustające odczucie,
że między nami nie może być końca, że ktoś nas razem zaplanował,
tylko w jakim czasie?
Dziwne bo dziś inne imię mam na ustach.
Z czerwoną szminką czy naturalnym odcieniem warg mówię, że kocham, szczerze.
Tylko opuść moją głowę,
albo pociągnij za ten spust.
Tak dalej nie możemy być dla siebie miłą niespodzianką,
od której bilecik ze wzruszającym tekstem nigdy nie wypadnie, nie zostanie porwany…
To nasze intymne zabijanie siebie nawzajem.
Mam cię na celu,
krzyknij ‘zabij!’, uklęknij rozrywając koszulę i wskaż na serce.
Ciebie nigdy.
Pobiegłabym na oślep przez ciemność gdzieś wyrzucając pistolet
i uklęknęła przy tobie.
W dłoniach otuliłabym twoją twarz, rozpoznając każdą rysę…
Dalej
już sobie nie ufam.
Tylko przypuszczam jak daleko zaprowadziłby nas instynkt.
Proszę, uwolnij tą przeklętą kulkę
niech przejdzie przez mój chory na twoim punkcie umysł.
Umysł czy serce?
Mnie to obojętne…
Strzelaj tak, by zabić,
teraz się tylko niepotrzebnie męczymy.
My rating