Wiwat, moja droga Jenny
w twoich oczach rysują się wyraźnie katedry strachu
wydmy namiętności
wzgórza wiary
gdzieś w oddali rozbrzmiewa echo „Until the end of time”
niesione podmuchem morskiej bryzy
nie mów mi o zmianach robotniczych klas
zawojów ich matek oraz matek tychże
będę pierwszy na tym pobojowisku w taki dzień
kraj, który swoje chorągwie i sztandary niesie w nieskończoność
na grzbiecie wielkiego lirycznego ciała oto one –
– niezdolne
do pochwały lewackich dezyderatów
ujrzałem wewnętrzny upał, bielejącą noc, zaledwie
oraz trawę w pokosach mdlejącą to świat fauny dzikich
dziewiczych stref i on – głos, który zamilkł swą nowomową
lecz schroniony w cień wiekuisty, wiekuiste milczenie
wielkiego brata spełnione językiem słów Pisma
powiedz mi to jeszcze raz a obdaruję cię
upadłym milczeniem wypisanym piórem w dodatku tym
złamanym twój stelaż ideałów wierci dziurę w moim mózgu
nie będę w stanie oglądać krajobrazów wiosenno-majowych
gdzie symetryczne piramidy Majów, ich pismo i proroctwa
piękno, które zabija i brzydota, która przyciąga
wybacz mi marzenia, te najbardziej żywe i czułe
pokolenie antyestetyzmu, moi przyjaciele to Korsarze Słów,
bo jaką wagę ma słowo pisane wobec słowa mówionego?
dziś, kiedy już nie mam prawa do błędu
zachodzi dla mnie różane słońce na hebanowym niebie
a ty wypielęgnowana marzeniami utulasz mnie
swoim językiem niczym prastara inskrypcja
zmazując z twojego majestatu wersy biblii pampeum
jestem twój jak widoki na przyszłość
oraz wieloletni plan rozwoju
odbierz mi wiarę a powiem ci kim jestem
odbierz mi nadzieję a powiem ci kim jesteś
odbierz mi miłość a wyjawię to Tobie
spójrz na gwiezdny puch srebrny podczas życiowej podróży
to iluzoryczna gra mimiki i naszej woli
jak i niemy odruch bezwarunkowy, ona
która powtarza w wiernej pamięci
wkładając czerwoną różę w czarne włosy
wiwat hosanna, wie, że kocham po czynach i poprzez czyny –
wiwat
wiwat, moja droga Jenny
wydmy namiętności
wzgórza wiary
gdzieś w oddali rozbrzmiewa echo „Until the end of time”
niesione podmuchem morskiej bryzy
nie mów mi o zmianach robotniczych klas
zawojów ich matek oraz matek tychże
będę pierwszy na tym pobojowisku w taki dzień
kraj, który swoje chorągwie i sztandary niesie w nieskończoność
na grzbiecie wielkiego lirycznego ciała oto one –
– niezdolne
do pochwały lewackich dezyderatów
ujrzałem wewnętrzny upał, bielejącą noc, zaledwie
oraz trawę w pokosach mdlejącą to świat fauny dzikich
dziewiczych stref i on – głos, który zamilkł swą nowomową
lecz schroniony w cień wiekuisty, wiekuiste milczenie
wielkiego brata spełnione językiem słów Pisma
powiedz mi to jeszcze raz a obdaruję cię
upadłym milczeniem wypisanym piórem w dodatku tym
złamanym twój stelaż ideałów wierci dziurę w moim mózgu
nie będę w stanie oglądać krajobrazów wiosenno-majowych
gdzie symetryczne piramidy Majów, ich pismo i proroctwa
piękno, które zabija i brzydota, która przyciąga
wybacz mi marzenia, te najbardziej żywe i czułe
pokolenie antyestetyzmu, moi przyjaciele to Korsarze Słów,
bo jaką wagę ma słowo pisane wobec słowa mówionego?
dziś, kiedy już nie mam prawa do błędu
zachodzi dla mnie różane słońce na hebanowym niebie
a ty wypielęgnowana marzeniami utulasz mnie
swoim językiem niczym prastara inskrypcja
zmazując z twojego majestatu wersy biblii pampeum
jestem twój jak widoki na przyszłość
oraz wieloletni plan rozwoju
odbierz mi wiarę a powiem ci kim jestem
odbierz mi nadzieję a powiem ci kim jesteś
odbierz mi miłość a wyjawię to Tobie
spójrz na gwiezdny puch srebrny podczas życiowej podróży
to iluzoryczna gra mimiki i naszej woli
jak i niemy odruch bezwarunkowy, ona
która powtarza w wiernej pamięci
wkładając czerwoną różę w czarne włosy
wiwat hosanna, wie, że kocham po czynach i poprzez czyny –
wiwat
wiwat, moja droga Jenny
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena