jesiennie

autor:  benari
5.0/5 | 3


nienaruszone mgły w dolinach
zaraz się zaczną wspinać na wzgórza
gdzieś jeszcze dalej nad horyzontem
promień swój złoty palec wydłuża


w pokojach łąki przy perłach świtu
skaczą na palcach iskry słońca
gdyby umiały rozdawać uśmiech
świat chyba śmiałby się bez końca


tu babie lato o cienkich włosach
lśni wyciągnięte na długość lasu
wabi i ciągle się domaga
zwykłej uwagi swojego czasu


w muśnięciach wiatru wierzbowe palce
z rąk wychlustują kropelki rosy
jakby odepchnąć chciały ów smutek
bo w pięknym walcu jeden liść bosy


oczy wrażliwsze pod nieobecność
zazwyczaj głodne są „zieleni”
a ja wam mówię z jesiennym walcem
żadnego walca był nie zamienił


i klucze ptaków wciąż jeszcze nasze
malują niebo żywą godziną
kwadrans po drugiej po czwartej kwadrans
i już za chwilę "godziny" giną


zmierzch lekko otarł się o okna
czas się przetoczył po kole słońca
twarz nieba nagle pochmurniała
dzień zbliża się do końca


wkrótce się jeże zwiną się w kłębek
ciepło popłynie z nami do domów
jesień rozdaje swoje obrazy
pytając: komu? koto jeszcze? komu?

Wersje wiersza


 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: