Błogosławiona

autor: Jan Lemański
0.0/5 | 0


Pewien młodzian zachorzał:
Blady, nie śpi, nie je,
Smuci się bez powodu,
Bez przyczyny śmieje.
Jedna go bezlitośnie
Dręczy myśl obłożna:
Jak nieludzko dziewczyna
Jest od chłopca różna.
Jak jest niemiłosiernie
Mieć tak różną różność!
Tak skończoną mieć pełność!
Tak bez końca próżność!...
Chorzał, chorzał, aż dostał
Na końcu jałmużnę
Od dziewczyny, co miała
Wszystko odeń różne:
i oczu jedwabistość,
i drapliwość rączki...
Uleczyła młodzieńca
Z miłosnej gorączki,
Którą sama przejęła
W swoje próżne łono.
I została za dobry
Czyn —błogosławioną.



 
KOMENTARZE