Kolacja u Boga

autor:  Kasia Dominik
5.0/5 | 7


Szukam wyjścia po omacku,
dotykam zakrwawionych ścian,
które jeszcze przed chwilą
były białe jak wigilijny obrus.

Próbuję namacać przycisk,
wezwać pomoc.
Krzyk przepadł w gardle
i nie chce się wydobyć.

Błądzę posiniaczonymi źrenicami
po suficie, który zniża swój pułap,
jakby chciał mnie przycisnąć do ziemi.
Czy da się jeszcze bardziej?

Czuję jak dusza opuszcza ciało,
jak wyginają się piszczele,
jak klatka piersiowa się zapada.

Robi się dziwnie błogo,
zimno ale spokojnie.

Ulatuję, choć zaledwie przed momentem
nie mogłam wstać.

Udało się, opuściłam klatkę niepełnosprawności.

Idę zjeść kolację z Bogiem.

Kasia Dominik

Wersje wiersza


 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: