Horyzontalnie
Kartki kalendarza układa w życiorys,
dzień zredukowany do nocy.
Kilometry zwojów mózgowych
w obłędzie graniczącym z geniuszem
urywa czeski film na pasach.
W szewski poniedziałek,
kiedy róża wstrzymuje zapach
słów niemających autorów,
zastawia w lombardzie wspomnienia
i chichot błazna, który
zbiera ciszę zasianą czymkolwiek.
Niedokończonym gestem
kolekcjonuje ruch wskazówek.
Ma ich dobre czterdzieści lat
i wciąż ukrywa ból
pod uśmiechem Giocondy
na twarzy zaoranej
paliatywnym grymasem.
Kasia Dominik
dzień zredukowany do nocy.
Kilometry zwojów mózgowych
w obłędzie graniczącym z geniuszem
urywa czeski film na pasach.
W szewski poniedziałek,
kiedy róża wstrzymuje zapach
słów niemających autorów,
zastawia w lombardzie wspomnienia
i chichot błazna, który
zbiera ciszę zasianą czymkolwiek.
Niedokończonym gestem
kolekcjonuje ruch wskazówek.
Ma ich dobre czterdzieści lat
i wciąż ukrywa ból
pod uśmiechem Giocondy
na twarzy zaoranej
paliatywnym grymasem.
Kasia Dominik
KOMENTARZE
DODAJ KOMENTARZ