Montana

5.0/5 | 4


Potrafię oprawić świat w ramki, zdjąć ze ściany zbawienie
ugotować potrawę ze składu Dobra, opieczętować list cyrografem,
którego nie było w moim życiu, gdyż było bólu istnienie
Słodkim pocałunkiem na dobranoc odczytać pismo klinowe

w Kraju Rad i telegrafie znikąd o zawodzie alchemika,
kiedy w grę wchodzą uczucia i łzy jak kości rzucone
Sygnatariuszom dobrej woli. W piecu chleba powszedniego
w dniu kobiet i wesołe Alleluja, kiedy przyjdzie pewność

choć raz być na ustach świata, gdyż nam płakać nie kazano
wstąpiłem w rezerwy wiersza. Odtąd jestem i trwam –
tylko błądzić kędy słońce wstaje i kiedy zapada po drugiej stronie milczenie
Anno Domini – wyrzucam na brzeg zmęczenie bytu

Miałaś imię: ni imienia Żyd z alfabetu – jedyne weto, bardziej pojemna
Dziś o północy doświadczysz niewoli mody z paryskiego wybiegu
na jutrzejszy szyk zdania o psie, który jeździł rikszą
w Montanie, niepodległe mego serca wahanie kieruje ruchem gwiazd



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: