rękoczyny metafor
w Wolności Alejach znalazłem kanapki
dobieram rekwizyty do puenty
złapany za rękę zapłaciłem słowem
opowiadałem o bezdomnych w Nowym Jorku
dobrze że ich podglądałem
nie miałem kartki i długopisu
z tą butaforiom można być poetą
albo inaczej - przegapić trzęsienie ziemi
bo gdzieś obok podnosili kielich
wierni - nie wiadomo dlaczego - czekają
na kolejny wybuch ziemi
w niewiedzy o tym
- czego bardziej się boją
własnej niewymuszonej modlitwy
czy obcej narracji w zapowiedzi o
kolejnej erupcji ziemi?
na tym tle przestaję wierzyć
w wiersze pisane dla zwycięzców
z zagubioną erudycją opartą na głodzie
w ograniczonym dostępie czasu
gdy myślenie - tak czy inaczej na skróty
od dawna opuszcza skrzydła
- w zagubionej
granicy przyzwoitości metafor
dobieram rekwizyty do puenty
złapany za rękę zapłaciłem słowem
opowiadałem o bezdomnych w Nowym Jorku
dobrze że ich podglądałem
nie miałem kartki i długopisu
z tą butaforiom można być poetą
albo inaczej - przegapić trzęsienie ziemi
bo gdzieś obok podnosili kielich
wierni - nie wiadomo dlaczego - czekają
na kolejny wybuch ziemi
w niewiedzy o tym
- czego bardziej się boją
własnej niewymuszonej modlitwy
czy obcej narracji w zapowiedzi o
kolejnej erupcji ziemi?
na tym tle przestaję wierzyć
w wiersze pisane dla zwycięzców
z zagubioną erudycją opartą na głodzie
w ograniczonym dostępie czasu
gdy myślenie - tak czy inaczej na skróty
od dawna opuszcza skrzydła
- w zagubionej
granicy przyzwoitości metafor
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena