Rozluźniona
Lampka wina mnie rozluźniła
na poduszce w przygodę odpływam
zagubiłam się tej nocy pośród mroku w lesie
zagubiłam się i nikt na miejsce-wygodną
kanapę mnie nie odniesie
zagubiłam się jak książka w bibliotece
którą nikt z powrotem na półkę nie zaniesie
zagubiłam się przy krzaku pośród księżyca
leżę w blasku w szeleście liści i ciszy nocnej
tak że nikt mnie nie słyszy
niemy szept mi towarzyszy
oczy zamknięte
szeroko uśmiechają się do przygody
kto ciało me odnajdzie jak wielki skarb
człowiek? wilk? czy sęp?
i dalej głęboko śnię
księżyc obejmuje mnie
w oddali słychać wołanie
z koszmaru budzisz ciało me
na poduszce w przygodę odpływam
zagubiłam się tej nocy pośród mroku w lesie
zagubiłam się i nikt na miejsce-wygodną
kanapę mnie nie odniesie
zagubiłam się jak książka w bibliotece
którą nikt z powrotem na półkę nie zaniesie
zagubiłam się przy krzaku pośród księżyca
leżę w blasku w szeleście liści i ciszy nocnej
tak że nikt mnie nie słyszy
niemy szept mi towarzyszy
oczy zamknięte
szeroko uśmiechają się do przygody
kto ciało me odnajdzie jak wielki skarb
człowiek? wilk? czy sęp?
i dalej głęboko śnię
księżyc obejmuje mnie
w oddali słychać wołanie
z koszmaru budzisz ciało me
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena