Listopad, znów. | wersja: 16.11.2023 09:45

autor: Ula eM
5.0/5 | 5


Od czasu do czasu rozpada,
rozpierzcha się
wszystko we wszystkie strony.
A ja udaję, że nie widzę,
że to nie mój świat.

Potem wraca pokornie, na przykład wiosna.
Przyprowadza chwasty,
jakieś ptaki, których nie znam,
a moje koty coraz starsze
i przesiadują bezradnie.

Ludzie wciąż tacy sami,
to czasy przychodzą już z demencją,
jakie to jest męczące
tłumaczyć od nowa,
że ja nie chcę.

Czasem tęsknię,
choć nie wiem za czym,
zgubiłam pierścionek,
miał piękne szklane niebieskie oczy,
może za nim.

A może za sobą,
za nadzieją, za spełnieniem,
które nigdy nie nadeszło.
Ta jesienna szaruga nie jest dobra
dla wspomnień.

Tak, zgrabię liście,
znów umyję okna,
a on je znów zamaże, ten deszcz.
I wszystko wróci na swoje miejsce.
Jak zawsze.

Choć
wydaje mi się, że jakieś inne,
jakby jednak minęło na zawsze.
Ach, niech idzie,
nie będę czekała.

Wersje wiersza

 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: