Popiół
wypaliłem trzy papierosy pod rząd
i słabo się czuję wracając od babci która umiera
jakbym i ja umierał wracając z pogrzebu
wujka Andrzeja którego prochy w urnie w grobowcu
a obok urny zdjęcie kiedy był młody brodaty wąsaty
z dobrym wejrzeniem ufnie patrzącym w przyszłość
moja rozpisana na raty śmierć w domu rodzinnym
w Tarnowie na balkonie pod stuletnim grabem
z wielkimi soczystymi liśćmi napełnionymi latem
owocowaniem kwitnieniem moja śmierć
rozpisana na raty w domu rodzinnym w Tarnowie
kiedy odwiedzam Jurka i razem radujemy się
śmiejemy się że udało mi się odrobinę schudnąć
moje umieranie w tych urnach w tych prochach
na cmentarzu w Krzyżu w Tarnowie
moje cierniem zasypianie moje cierniem stanie
moje cierniem spoglądanie na ziemię czarną ziemię
na zieloną trawę na urnę z prochami wujka Andrzeja
jakby to nie śmierć była a taniec z nierzeczywistości
lekcja nierzeczywistości moje zasypianie w wygodnym
łóżku moje wypalone papierosy przed domem babci
nabożeństwo żałobne które prowadził ksiądz
umorusany popiołem sam podobny do umrzyka
tłusty
mówił o świętych
dla Jego bolesnej męki
miej miłosierdzie dla Andrzeja
i całego świata
tak Andrzej
w prochach w urnie
jest w niebie
z prochu nieba
patrzy na nasz ziemski proch
ach i zraniłem babcię mówiąc że tutaj
to nie jest życie a umieranie
babcia próbowała bronić a potem zasnęła
bezszelestnie pożegnałem się jakbym w ogóle
nie wychodził z pokoju gdzie spała
siedziała słabła
że żyję tego pewien
na razie pada deszcz
jakby skośne kropelki spłukiwały popiół
i słabo się czuję wracając od babci która umiera
jakbym i ja umierał wracając z pogrzebu
wujka Andrzeja którego prochy w urnie w grobowcu
a obok urny zdjęcie kiedy był młody brodaty wąsaty
z dobrym wejrzeniem ufnie patrzącym w przyszłość
moja rozpisana na raty śmierć w domu rodzinnym
w Tarnowie na balkonie pod stuletnim grabem
z wielkimi soczystymi liśćmi napełnionymi latem
owocowaniem kwitnieniem moja śmierć
rozpisana na raty w domu rodzinnym w Tarnowie
kiedy odwiedzam Jurka i razem radujemy się
śmiejemy się że udało mi się odrobinę schudnąć
moje umieranie w tych urnach w tych prochach
na cmentarzu w Krzyżu w Tarnowie
moje cierniem zasypianie moje cierniem stanie
moje cierniem spoglądanie na ziemię czarną ziemię
na zieloną trawę na urnę z prochami wujka Andrzeja
jakby to nie śmierć była a taniec z nierzeczywistości
lekcja nierzeczywistości moje zasypianie w wygodnym
łóżku moje wypalone papierosy przed domem babci
nabożeństwo żałobne które prowadził ksiądz
umorusany popiołem sam podobny do umrzyka
tłusty
mówił o świętych
dla Jego bolesnej męki
miej miłosierdzie dla Andrzeja
i całego świata
tak Andrzej
w prochach w urnie
jest w niebie
z prochu nieba
patrzy na nasz ziemski proch
ach i zraniłem babcię mówiąc że tutaj
to nie jest życie a umieranie
babcia próbowała bronić a potem zasnęła
bezszelestnie pożegnałem się jakbym w ogóle
nie wychodził z pokoju gdzie spała
siedziała słabła
że żyję tego pewien
na razie pada deszcz
jakby skośne kropelki spłukiwały popiół

I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
Moja ocena
Świetnie oddany nastrój, zatrzymuje.Moja ocena
Świetne zakończenie.I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti
I miei voti