*Kiedyś traktowałem ludzi z szacunkiem a teraz z wzajemnością
Kiedyś miałem więcej pokory dla świata, pochylałem głowę nisko i upadałem gębą w błoto.
Teraz staję naprzeciw i biorę się z nim za bary. Wchodzimy na ring i walczymy. Pozwalam mu działać. Rozgryzam jego taktykę. Jest taki przewidywalny.
Bóg krzyczy...
- Wyżej garda! Wal po mordzie! Tam jest najsłabszy!
Czasem wygrywam a teraz siedzę w parku i liczę wrony. Puste twarze skarżą się, że dużo tu piór i wroniego gówna. Odpowiadam bez wahania...
- Zawsze to lepsze od wódki zmieszanej z moczem i półmokrego peta.
Nocami słyszę tętent kopyt. To moje myśli usiłują się wydostać z ciasnych ram ograniczeń narzucanych przez papierowe marionetki.
Czasami spotykam kogoś normalnego.
Na idiotów nie umiem patrzeć litościwie. Szukam z nimi zwady i prawie każdy dostaje po mordzie. Lubię bić się(z myślami).
Wokół mnie są ludzie, którzy włażą mi w dupę bez wazeliny. Tępi debile nie wiedzą, że gardzę nimi. Ostatnią ranę na plecach zaszyłem w poprzednim wcieleniu.
Ostatnio spotkałem w knajpie "kolegę".Od razu miałem chęć dać mu w mordę ale...
Obaj śniliśmy ten sam sen. On miał pecha. Byłem szybszy.
Cios, unik, garda, kolejny cios. Upada.
Wieszam go na wieszaku i uderzam w pustą głowę. Na wpół żywego kładę na barze.
Powinienem pójść do toalety ale jakoś nie po drodze. Więc oddałem na niego przefiltrowane przez moje nerki piwo.
Odżył.
To co z niego zostało, włożyłem do szklanki i wylałem na podłogę.
Więcej już tu nie przyjdę. Barmani podają drinki i piwo w brudnych szklankach.
Gardzę przyjaźniami za trzydzieści srebrnych monet. Mam nawyk z dzieciństwa. Ciężko znoszę obecność ludzi nieznośnych. Trenuję cierpliwość każdego ranka, licząc w parku czarne pióra.
Pozwalam świadomie zamieszkać idiotom w moich myślach, opóźniając na nich wyrok. Tych z rozdwojonymi językami trzymam na postronkach moich żył.
Zmęczenie materiału to wielki finał.
*cytat autorstwa sir Anthony'ego Hopkinsa
Teraz staję naprzeciw i biorę się z nim za bary. Wchodzimy na ring i walczymy. Pozwalam mu działać. Rozgryzam jego taktykę. Jest taki przewidywalny.
Bóg krzyczy...
- Wyżej garda! Wal po mordzie! Tam jest najsłabszy!
Czasem wygrywam a teraz siedzę w parku i liczę wrony. Puste twarze skarżą się, że dużo tu piór i wroniego gówna. Odpowiadam bez wahania...
- Zawsze to lepsze od wódki zmieszanej z moczem i półmokrego peta.
Nocami słyszę tętent kopyt. To moje myśli usiłują się wydostać z ciasnych ram ograniczeń narzucanych przez papierowe marionetki.
Czasami spotykam kogoś normalnego.
Na idiotów nie umiem patrzeć litościwie. Szukam z nimi zwady i prawie każdy dostaje po mordzie. Lubię bić się(z myślami).
Wokół mnie są ludzie, którzy włażą mi w dupę bez wazeliny. Tępi debile nie wiedzą, że gardzę nimi. Ostatnią ranę na plecach zaszyłem w poprzednim wcieleniu.
Ostatnio spotkałem w knajpie "kolegę".Od razu miałem chęć dać mu w mordę ale...
Obaj śniliśmy ten sam sen. On miał pecha. Byłem szybszy.
Cios, unik, garda, kolejny cios. Upada.
Wieszam go na wieszaku i uderzam w pustą głowę. Na wpół żywego kładę na barze.
Powinienem pójść do toalety ale jakoś nie po drodze. Więc oddałem na niego przefiltrowane przez moje nerki piwo.
Odżył.
To co z niego zostało, włożyłem do szklanki i wylałem na podłogę.
Więcej już tu nie przyjdę. Barmani podają drinki i piwo w brudnych szklankach.
Gardzę przyjaźniami za trzydzieści srebrnych monet. Mam nawyk z dzieciństwa. Ciężko znoszę obecność ludzi nieznośnych. Trenuję cierpliwość każdego ranka, licząc w parku czarne pióra.
Pozwalam świadomie zamieszkać idiotom w moich myślach, opóźniając na nich wyrok. Tych z rozdwojonymi językami trzymam na postronkach moich żył.
Zmęczenie materiału to wielki finał.
*cytat autorstwa sir Anthony'ego Hopkinsa

My rating
My rating
My rating
Bunt
Bunt po niemiecku to barwnyMy rating
My rating
My rating
My rating