Składałem przysięgę

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 2


Udajmy się do zupełnej ciszy, zwiążmy linie równoległe
zacieśmy więzi z banałem, a szeptem rozwiązłej godziny śmierci
Złammy wszystkie przykazania: miłością i szacunkiem
idąc po szczeblach drabiny udźwignijmy niepojęte…

Zaraz na mecie utraćmy Echa leśne, zdobędziemy Oblężone
miasto. Na ruinach postawimy Pomnik trwalszy od spiżu
my Białe małżeństwo o potencjale nieba, o rysach dłoni
biblioteki poezji współczesnej; o klauzuli sumienia?

Wyślijmy listy do gwiazd, które piszą wiersze impresji
Nadzieję nazwijmy matką głupich, kokardą fałszywego
diamentu, bo to matka wygranych. Udajmy się na spoczynek
do Wiecznego Miasta, gdzie dym z komina całkiem biały

Raz na dwadzieścia lat, by poznać moment ciszy, zestrój,
symbol, metonimię i pleonazm; a także Spiżarnię literacką –
numer drzwi do Raju, ułamek właściwy dzielony z tobą
Ocalenie. Masz trzykropek i jeden wiek XXI. Nadzieja umiera – jestem jej

dzieckiem – „wybrałem to, co niebezpieczne”!



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
29.07.2022,  mroźny

My rating

My rating: