Pareidolia
Niepewność jutra wciąż igra ze mną,
klepsydrą czasu zamyka oczy.
Włącza hamletyzm, gdy w duszy ciemno,
by tuż za cieniem przekornie kroczyć.
Rozrywa przęsła mostu istnienia,
zatapia wiarę w grzesznej kałuży.
Rodzące drzewa w próchno przemienia,
czyste sumienie pokusą kruszy.
I nie pozwala rozświetlić nieba,
pocieszyć deszczu, gdy pada rano.
Niedokończonym życiem powiewa,
jak zbóż kłosami, które chleb dają.
Kiedy nadzieja, walką zraniona,
więdnie z arytmii, pragnę iść dalej.
Choć ciało marne, słabe ramiona,
otulę przyszłość zielonym szalem.
Kasia Dominik
klepsydrą czasu zamyka oczy.
Włącza hamletyzm, gdy w duszy ciemno,
by tuż za cieniem przekornie kroczyć.
Rozrywa przęsła mostu istnienia,
zatapia wiarę w grzesznej kałuży.
Rodzące drzewa w próchno przemienia,
czyste sumienie pokusą kruszy.
I nie pozwala rozświetlić nieba,
pocieszyć deszczu, gdy pada rano.
Niedokończonym życiem powiewa,
jak zbóż kłosami, które chleb dają.
Kiedy nadzieja, walką zraniona,
więdnie z arytmii, pragnę iść dalej.
Choć ciało marne, słabe ramiona,
otulę przyszłość zielonym szalem.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating