Duch Ziemi i Siuda Baba

author:  befana_di_campi
5.0/5 | 6


Z legendarnych tradycji, specjalnością na wyłączność Wieliczki i podwielickiej Lednicy Górnej jest Siuda Baba, która – umknąwszy chyba uwadze etnografów – częstokroć występuje „zwielokrotniona”.

Po Wieliczce na przykład w Poniedziałek Wielkanocny ganiają rozmaite „Siude Baby” (im głębszy kryzys, tym ich jest więcej!), czyli poprzebierani w kobiece szmaty oraz umazani czernidłem osobnicy zaczepiający już nie tylko młode dziewczęta, ale każdego kogo napotkają na swej interesownej drodze, mimo że skądinąd (bardzo wiarygodna legenda) opowiada o zgoła czymś innym.

Inaczej jednak przebiega „siudobabska” marszruta na samej Lednicy, gdzie się owa Siuda Baba ulęgła; tu byłoby dyshonorem dla każdego z tamtejszych mieszkańców odpędzić przychodzącego z życzeniami przebierańca, który wyjątkowo solennie zapewnia:

"Gdzie Siuda Baba przyjdzie,
Krowa się ocieli, dziewka za mąż wyjdzie.
Będą się wam rodziły cielęta brzeziaste,
Prosiaki łaciaste,
Kury, gęsi nadobne
I różne bogactwa niepodobne…"

Rzekomo w czasach przedchrześcijańskich rósł na Lednicy święty gaj, w nim stała poświęcona bogini Ledzie, gontyna, tam płonął „wieczny” i święty znicz; biło nie opodal święte źródełko. Ognia (od wiosny do wiosny) pilnowała dziewicza kapłanka, zwerbowana bądź wręcz przymuszona przez swoją poprzedniczkę do tej niewdzięcznie sakralnej służby.
Ponieważ ogień był święty, kapłance nie wolno było się myć, czesać czy zmieniać giezła, aż do chwili, kiedy zapewniła po sobie zastępstwo. Przeważnie u bogini służyły biedne oraz bardzo ubogie dziewczęta, bo jedynie one nie miały się czym wykupić, aby następnie dzięki zgromadzonym od innych dziewczyn „rebuchom” móc uskładać sobie wiano.

Gdy przychodziła wiosenna pełnia, kapłanka, z narzuconą na plecy, w płachtę owiniętą kobiałką opuszczała (skoro świt) gontynę, by z osmolonym (od świętego ognia) powrósłem w brudnej ręce czaić się po okolicy w poszukiwaniu zmienniczki.

Teraz wszak i po tylu wiekach, prócz wspomnianej, powszechnie znanej postaci, już wyłącznie po Lednicy włóczy(ła) się inna Siuda Baba (konkretnie: para tragikomicznych gałganiarzy) w osobach „babochłopa” z kukłą odmieńcem przy wypchanej słomą piersi oraz towarzyszącemu jej (właściwie: jemu) dziada. W takim razie, patrząc na tę męsko męską maskaradę, bezwiednie nasuwa się pytanie: dlaczego, skoro od kapłanki bezwarunkowo wymagano dziewictwa, taż dziewica – ni stąd, ni zowąd – zafundowała sobie dzieciaka?
I tu niektórzy etnografowie tłumaczą (zresztą mało przekonująco) że tak naprawdę to kiedyś ową „Siudą Babą” była jedna z najuboższych i spodziewających się dziecka tutejszych wyrobnic, żebrząca w około wielkanocnej porze po lednickich domach. A że kobiecie w ciąży raczej się nie odmawia, więc i stąd zaistniały zwyczaj.

W (nie)rzeczywistości legendarna (nie)prawda prezentuje się zgoła inaczej. Otóż zakochana w demonicznym Duchu Ziemi (później nazywanym „Panem Pusteckim”, Duchem Gór lub „Skarbnikiem”, zaś w Karkonoszach „Liczyrzepą” ) piękna i biedna lednicka dziewczyna, z jednej strony skrywając się przed kapłanką kocmołuchem, z drugiej, „nadziejnie” oraz tęsknie i namiętnie przywołała swego Ukochanego lirycznymi strofami:

Uczyń mnie fiołkową
twego cienia cieniem -
gór solnych Duchu
Skarbniku – Liczyrzepo!

Połącz widok sielski
ten z lasem liściastym
łzą wiosny kwitnącej
z jesiennym pejzażem.
Złącz ze złotem zieleń!

A dla Siudej Baby
dla bogini Ledy
niewidoczną mnie uczyń -
niewidzialną

Bo dla ciebie. Dla
ciebie – nie wędzonych dziewic
chcę prymulą wydychać –
przemienioną w bursztyn!

Nie chcę w strzępach chodzić
skisłym cuchnąć dymem
i tłumokiem wytaczać się
z krzaków

Uczyń mnie kobietą
Liczyrzepo – Skarbniku
przy źródełku (nie)świętym –
lednickim

Bez-opamiętania
siebie wypijemy
zatracając się – gubiąc
w trawiastym chodniku

Tylko mnie swą dziewczynę
jak z prastarej baśni
Skarbniku mój uczyń
N-i-e-d-o-s-t-r-z-e-g-a-l-n-ą

Ten natomiast nie byłby i szanującym się demonem, i stuprocentowym facetem, gdyby z podobnej okazji nie skorzystał. Zrobiwszy swoje, i wbrew oczekiwaniom dziewczęcia nie zabrał jej do swego podziemnego królestwa, ponieważ podobna myśl nawet mu nie postała w kanciastym łbie. Ulotniwszy się więc w diabły, czyli do siebie, Skarbnik – Liczyrzepa jeszcze obdarował kochankę dzieckiem-boginiakiem oraz nie do końca z(rozumianą) legendą.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.04.2022,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
18.04.2022,  Ula eM

My rating

My rating: