Uwięzieni.

author:  Abyss
0.0/5 | 0


Złamałeś części, które pozostały.
Uwięziłeś wolność.
Stłumiłeś ogień, wcześniej przez Ciebie rozpalony.
Ukradłeś spokój, którym częstowałeś.
Klatkę z objęć stworzyłeś.
Kochany.
Tyś pięknie mówił.
Czy umysł Twój był złudzeniem?
Czy wzrok pochłonięty pragnieniem?
Nieuleczalnym oddaniem.
Kawałki me zebrałeś.
Składałeś.
Przez chwilę.
Wierzyć w uśmiech.
Uwierzyć w bóstwa.
Przez chwile. Budowałeś. Dałeś.
O Chryste nawet ciepło dałeś...
Cudem byleś. Szczęściem.
Po cóż więc kłamstwem było?
Po co wszystko się rozdrobniło?
Po cóż sam budowlę swą żywcem rozgromiłeś?
Po co, czemu życie dałeś, zabiłeś?
Chaos zrzuciłeś.
I gorzkim smakiem nienawiści więziłeś.
Kawałków nie ma. Nieuleczalnie.
Destrukcję w umysł wszyłeś.
Krew emocji wypiłeś.
Słowa odebrałeś.
Dźwięk ciszy, głosu, krzyku uciszyłeś.
Bezpowrotnie w grób wkopałeś.
Teraz?
Zmęczenie.
Teraz odebrane wszystko.
Teraz samotność podaje alkohol.
Dobra przyjaciółka.
Teraz. Tylko błagam.
By nigdy więcej.
Kupidyn trafił w moje serce.



 
COMMENTS