SAM NA SAN
SAM NA SAN W WŁASNYM OBŁĘDZIE
Na piedestale swej próżni
niebo traci koloryt
choć pełne egocentrycznego Słońca
wszechobecne, potrzeb pełne
sam na sam w własnym obłędzie
świadome, że jak i było
jest i będzie
Tak samo nas kocha
ba… złowieszczo pożąda
nie odwzajemnianym uczuciem do końca
rzuca na kolana i horyzontalnie
zapiera dech
im bliżej jesień
tym bardziej pragnie
I co mnie zdumiewa… nawet mnie
choć bez wzajemności…
nie pytając… a to nie fair
szalenie i uparcie chce
ale póki co… jeszcze nie jest źle
lecz po co mu me kości
na nieba dnie
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………………… Toruń - 3O stycznia '22
Na piedestale swej próżni
niebo traci koloryt
choć pełne egocentrycznego Słońca
wszechobecne, potrzeb pełne
sam na sam w własnym obłędzie
świadome, że jak i było
jest i będzie
Tak samo nas kocha
ba… złowieszczo pożąda
nie odwzajemnianym uczuciem do końca
rzuca na kolana i horyzontalnie
zapiera dech
im bliżej jesień
tym bardziej pragnie
I co mnie zdumiewa… nawet mnie
choć bez wzajemności…
nie pytając… a to nie fair
szalenie i uparcie chce
ale póki co… jeszcze nie jest źle
lecz po co mu me kości
na nieba dnie
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………………… Toruń - 3O stycznia '22
My rating
My rating