Wiatr
Szaleje wiatr.
Narywa, czym się tylko da.
Uginają się drzewa,
trzeszczą dachy.
Opiera się o wiejskie płoty.
Szumi i huczy,
złowieszczo mruczy,
żeby po chwili uderzyć
ze zdwojoną siłą.
W mieszkaniu mruga światło.
W kościele biją dzwony.
W oddali słychać strażacką syrenę.
Zapadł wieczór,
wiatr się nasilił.
W końcu światło zgasło.
Zrobiło się strasznie!
Tylko płomyk zapalonej świecy,
tańczy wesoło,
rozświetlając bladym światłem
cztery ściany.
Narywa, czym się tylko da.
Uginają się drzewa,
trzeszczą dachy.
Opiera się o wiejskie płoty.
Szumi i huczy,
złowieszczo mruczy,
żeby po chwili uderzyć
ze zdwojoną siłą.
W mieszkaniu mruga światło.
W kościele biją dzwony.
W oddali słychać strażacką syrenę.
Zapadł wieczór,
wiatr się nasilił.
W końcu światło zgasło.
Zrobiło się strasznie!
Tylko płomyk zapalonej świecy,
tańczy wesoło,
rozświetlając bladym światłem
cztery ściany.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating