Przyjmę ziemię z Jej kraju

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 6


przyjmę ziemię z jej kraju
dwojga oczu zamkną się jednocześnie
jakby dzieliła je jesień

i wszystko to, co zabiera wraz z liśćmi
z lampą idąc na górę
będziemy na ramieniu trzymać poezję
a nasze dzieciństwo w nudzie purpury
zagrzmi uderzając w kokardę

lubią nas pory roku
ręce, które rozbierają z pychy
kolejne pióra , topi się wosk
ikar zdaje sobie sprawę, że ma zbyt barczyste plecy
to nie wada genetyczna
to nieśmiały blef, krzyk tamtej nocy i z brzucha wydarte pytania

wdziera się w pustynię
by czytać, to jak gasić na niebie starość
posiadamy te same apetyty? zredaguje nasze łoże, ty je wydasz
jednak nie da się ciebie ułożyć, dlatego zwracam cię chaosowi
rozwiedzeni z deszczami

dzielimy ojcowską dojrzałość
z młodzieńczą świeżością

jak krzyż święty, który ma długie na całą europę ramiona
i brew z której nie spłynął atrament na architektów miast
wspomni o nas kiwanie głów,
a ty wiedz, że to co powiedział
ojciec jest święte



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: