Rzecz o Allenie Ginsbergu
wszedł do audytorium
cisza
prawie niewidoczne
skinienie głowy
usiadł i milczał
a oni czekali
zerknął za to wielkie
okno
zatrzymał wzrok
na liściu który
targany wiatrem
trwał w dzikim
tańcu
raz na zimnym
chodniku
raz w kałuży
z której silny podmuch
pognał go gdzieś
odprowadził go wzrokiem
aż do rogu uczelni
oni obserwowali z nim
zeschniętego liścia
w końcu spytał
wiecie gdzie pognał
ten zeschnięty
liść
cisza
nikt nie odważył się
odpowiedzieć na pytanie
siedzieli wpatrzeni
zasłuchani w brzmienie
jego głosu
ktoś na górze poruszył się
skrzypienie ławki takie ciche
i odległe
bez emocji
on spoglądał
na tych co mieli być
po nim
mieli...
jego włosy cudownie
przyprószone srebrnym
pyłem
oczy skryte za okularami
lekko podkrążone
świat ewoluował
a on nie ulegał
transformacjom
był jak jeden z tych
IRON HORSE
milczał razem z nimi
urzeczony spokojem
chyba szybował wśród
chmur
nagle wstał i nieznacznym
skinieniem głowy
pożegnał się z nimi
i bezszelestnie
wyszedł
właśnie ruszył
w kolejną podróż
do wnętrza swojej
pięknej duszy
skromny
i z wciąż widocznym
na twarzy
szelmowskim
uśmiechem
cisza
prawie niewidoczne
skinienie głowy
usiadł i milczał
a oni czekali
zerknął za to wielkie
okno
zatrzymał wzrok
na liściu który
targany wiatrem
trwał w dzikim
tańcu
raz na zimnym
chodniku
raz w kałuży
z której silny podmuch
pognał go gdzieś
odprowadził go wzrokiem
aż do rogu uczelni
oni obserwowali z nim
zeschniętego liścia
w końcu spytał
wiecie gdzie pognał
ten zeschnięty
liść
cisza
nikt nie odważył się
odpowiedzieć na pytanie
siedzieli wpatrzeni
zasłuchani w brzmienie
jego głosu
ktoś na górze poruszył się
skrzypienie ławki takie ciche
i odległe
bez emocji
on spoglądał
na tych co mieli być
po nim
mieli...
jego włosy cudownie
przyprószone srebrnym
pyłem
oczy skryte za okularami
lekko podkrążone
świat ewoluował
a on nie ulegał
transformacjom
był jak jeden z tych
IRON HORSE
milczał razem z nimi
urzeczony spokojem
chyba szybował wśród
chmur
nagle wstał i nieznacznym
skinieniem głowy
pożegnał się z nimi
i bezszelestnie
wyszedł
właśnie ruszył
w kolejną podróż
do wnętrza swojej
pięknej duszy
skromny
i z wciąż widocznym
na twarzy
szelmowskim
uśmiechem

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating