Wiersz
Najpierw nieśmiało wyjrzał zza chmury poglądów
Potem rozsiadł się w zmiętolonych fałdach myśli
Nagle użył hamulca bezpieczeństwa
Zjawił się na gali życia, i kazał się zapisać
Jak zwykle powstał w jednej chwili,
bez powodu, choć zapewne po coś
Tym razem smętne wypociny były monologiem
o egzystencji pozbawionej subtelności
o zadufanym istnieniu śmiertelnika
o wegetacji bez kreacji miłości
Jak zwykle powstał w jednej chwili,
bez powodu, choć zapewne po coś
Litery ułożyły się tam, gdzie nie powinny
Słowa stworzyły kwiatostan namiętności
Zdania zawirowały między afektami
Strofy pozorowały opanowanie
Jak zwykle powstał w jednej chwili,
bez powodu, choć zapewne po coś
Potem rozsiadł się w zmiętolonych fałdach myśli
Nagle użył hamulca bezpieczeństwa
Zjawił się na gali życia, i kazał się zapisać
Jak zwykle powstał w jednej chwili,
bez powodu, choć zapewne po coś
Tym razem smętne wypociny były monologiem
o egzystencji pozbawionej subtelności
o zadufanym istnieniu śmiertelnika
o wegetacji bez kreacji miłości
Jak zwykle powstał w jednej chwili,
bez powodu, choć zapewne po coś
Litery ułożyły się tam, gdzie nie powinny
Słowa stworzyły kwiatostan namiętności
Zdania zawirowały między afektami
Strofy pozorowały opanowanie
Jak zwykle powstał w jednej chwili,
bez powodu, choć zapewne po coś
My rating
My rating