Myśl wylana na papier
Zapisać – nie tędy droga.
Po co moczyć białą kartkę
czarnym kleksem,
brudzić słowami bezsensu,
zagiąć prawy górny róg?
Może i uwiecznione,
ale nikt tego nie przeczyta.
Może i skonfigurowane,
ale źle ułożone.
Nawet atrament wysycha przed czasem.
Ktoś bierze z półki,
lecz nie one.
Nie te oczy, które przenikają
i nie te, które rozumieją.
Sens nie ma zakończenia
w miejscu epilogu.
Czegoś brakuje, by
zamknąć fabułę.
Myśl jest i będzie
przyciągnąć uwagę,
która uleci po tytule.
Wszystkie paginy przejrzały,
nawet o tytuł zahaczyły.
Wertowały przypisy,
co więcej biografię też
i odłożyły na bok.
Wystarczy na jeden raz,
pora napisać resume.
Jeśli wrócą właściwe (oczy)
i otworzą na dobrej stronie,
zrozumieją w końcu,
że tak się nie da.
Książkę trzeba trzymać,
jakby chciało się przytulić,
bez pośpiechu,
ze zrozumieniem od A do Z
a nie w przelocie.
Kasia Dominik
Po co moczyć białą kartkę
czarnym kleksem,
brudzić słowami bezsensu,
zagiąć prawy górny róg?
Może i uwiecznione,
ale nikt tego nie przeczyta.
Może i skonfigurowane,
ale źle ułożone.
Nawet atrament wysycha przed czasem.
Ktoś bierze z półki,
lecz nie one.
Nie te oczy, które przenikają
i nie te, które rozumieją.
Sens nie ma zakończenia
w miejscu epilogu.
Czegoś brakuje, by
zamknąć fabułę.
Myśl jest i będzie
przyciągnąć uwagę,
która uleci po tytule.
Wszystkie paginy przejrzały,
nawet o tytuł zahaczyły.
Wertowały przypisy,
co więcej biografię też
i odłożyły na bok.
Wystarczy na jeden raz,
pora napisać resume.
Jeśli wrócą właściwe (oczy)
i otworzą na dobrej stronie,
zrozumieją w końcu,
że tak się nie da.
Książkę trzeba trzymać,
jakby chciało się przytulić,
bez pośpiechu,
ze zrozumieniem od A do Z
a nie w przelocie.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating