Stan
Od początku zrodzona zakazem
Delikatna, przewiewna na wskroś
I choć zupełnie odrzucona
Nie robiła sobie z tego nic
Popychana w stronę wyjścia totalnego
Nie wyszła lecz błądząc krążyła wciąż
Od powagi roztropnej i upragnionej
Po pobudzone porywy serca niewiernego
Jedno spojrzenie jak porywczy sen
Jeden uśmiech co zapiera dech
Wystarczyło,by ograbić rozum z rozsądku
By zabrakło harmonii i potrzebnego porządku
Sen stał się zupełnie inny
Niespokojny,bo przecież nie ma ciebie
I być nie może... nigdy!
Wiedzieć to jedno
Pragnąć to dwa
Kochać po trzykroć
Najgorszy to stan...
Delikatna, przewiewna na wskroś
I choć zupełnie odrzucona
Nie robiła sobie z tego nic
Popychana w stronę wyjścia totalnego
Nie wyszła lecz błądząc krążyła wciąż
Od powagi roztropnej i upragnionej
Po pobudzone porywy serca niewiernego
Jedno spojrzenie jak porywczy sen
Jeden uśmiech co zapiera dech
Wystarczyło,by ograbić rozum z rozsądku
By zabrakło harmonii i potrzebnego porządku
Sen stał się zupełnie inny
Niespokojny,bo przecież nie ma ciebie
I być nie może... nigdy!
Wiedzieć to jedno
Pragnąć to dwa
Kochać po trzykroć
Najgorszy to stan...
My rating