Lobotomia
Bardzo ostrożnie
po wielu westchnieniach,
wdechach,
wydechach,
po mantrach, modlitwach
po praktykach spirytystyczno - szamańskich,
płacząc nad każdą martwa tkanką,
nagle, bez żadnego ostrzeżenia
- ciach !
Było trochę jak u fryzjera.
Kiedy otwarłam oczy, zobaczyłam
tylko nieco poszarzały świat.
Nic się nie zmieniło, może ja trochę starsza,
to wszystko.
Tak zwyczajnie,
odcięłam się od przeszłości.
Potem
odkryłam niezapłacone rachunki,
płamę na firance,
nogę od krzesła zdrapał kot,do imentu.
Kto tak mówił ?To już tyle lat ?
Kalendarz krzyczy czerwoną datą,
lodówka pusta.
I ona,
wena.
Znikła.
Zniknęły nicejskie plaże,
złoto baroku,
cała liryka.....
*
Na szczęście mam nowiutkie gumowe rękawice,
szybciutko umyję okna.
Ach, jaki swieżutki zapach,
co by tu na obiad...
*
Trochę szkoda.
*
Ale,
było.
po wielu westchnieniach,
wdechach,
wydechach,
po mantrach, modlitwach
po praktykach spirytystyczno - szamańskich,
płacząc nad każdą martwa tkanką,
nagle, bez żadnego ostrzeżenia
- ciach !
Było trochę jak u fryzjera.
Kiedy otwarłam oczy, zobaczyłam
tylko nieco poszarzały świat.
Nic się nie zmieniło, może ja trochę starsza,
to wszystko.
Tak zwyczajnie,
odcięłam się od przeszłości.
Potem
odkryłam niezapłacone rachunki,
płamę na firance,
nogę od krzesła zdrapał kot,do imentu.
Kto tak mówił ?To już tyle lat ?
Kalendarz krzyczy czerwoną datą,
lodówka pusta.
I ona,
wena.
Znikła.
Zniknęły nicejskie plaże,
złoto baroku,
cała liryka.....
*
Na szczęście mam nowiutkie gumowe rękawice,
szybciutko umyję okna.
Ach, jaki swieżutki zapach,
co by tu na obiad...
*
Trochę szkoda.
*
Ale,
było.
Poem versions

My rating
@ bezecnik
DziękujęMy rating
Moja ocena
Świetny!My rating
My rating