Pożegnanie
Perlisty śmiech tych,
na fali życia,
brzmiał w te dni
jak szyderstwo.
Przed oczami majaczyła
paszcza przystanku,
z dwoma postaciami,
niczym dwa kły.
Stanąłeś na zewnątrz,
przy ścianie z pleksi.
Nie chcesz być częścią,
uchem, kłem, językiem.
Nie teraz, choć pękł
znany świat.
Oświetlone wnętrze
wieczornego autobusu,
współgra z brakiem realności.
Błyszcząc w mroku
wiezie cię do kolebki
smutku.
na fali życia,
brzmiał w te dni
jak szyderstwo.
Przed oczami majaczyła
paszcza przystanku,
z dwoma postaciami,
niczym dwa kły.
Stanąłeś na zewnątrz,
przy ścianie z pleksi.
Nie chcesz być częścią,
uchem, kłem, językiem.
Nie teraz, choć pękł
znany świat.
Oświetlone wnętrze
wieczornego autobusu,
współgra z brakiem realności.
Błyszcząc w mroku
wiezie cię do kolebki
smutku.
My rating
My rating
My rating