Zima
Mój wzrok u podnóży
białych, górskich szczytów.
Zrównanych nagle
jednym ruchem,
matczyną dłonią.
Małe ciało otulone
pachnącą pościelą
z której powstały.
Niezniszczalną
niczym piana z mleka.
Czerwony budzik na
modnym segmencie
lat osiemdziesiątych.
Odlicza głośnym stuknięciem
każdą sekundę
skończonego dzieciństwa.
białych, górskich szczytów.
Zrównanych nagle
jednym ruchem,
matczyną dłonią.
Małe ciało otulone
pachnącą pościelą
z której powstały.
Niezniszczalną
niczym piana z mleka.
Czerwony budzik na
modnym segmencie
lat osiemdziesiątych.
Odlicza głośnym stuknięciem
każdą sekundę
skończonego dzieciństwa.
My rating
My rating
My rating