Żonkil

0.0/5 | 0


Brakowało oddechu, więc wybuchło i zatrzymać się nie chciało
Żonki płakały namiętnie, pod stosem człowieczeństwa upadłego
Leeeeciały granaty, wezwanie do boju szalonego gdzieś w duszy świszczało
Połatane serce zrywało kajdany i w stronę wroga spoglądały znienawidzonego
O Matko! Boję się tej ciemności
Co tak obco świeci wśród zamętu
Przytul i oddal te dzikie namiętności

Ale utulić już nie umiała
Milczała, milczała
Ach jak głośno milczała!

Przeciw śmierci walczyć szli miarowo i walecznie
A w śmierć zamienili swe chude życie zdeptane
O Matko! Boję się umierać na ulicy jak pies
Którego leży ciało zakatowane
Przytul i opatrz rany me zbolałe
Zakrwawione i zbrukane
Utul mą duszę i w człowieka nie trać wiary
Więc zatamuj ten krwotok , przemyj oczy łzami zalane

Ale tulić już nie była w stanie
Tylko milczała, milczała…
A może życia już w sobie nie miała / nie chciała ?



 
COMMENTS