San Antonio
Na placyku przed stacją kolejową na wszystkich ocienionych ławkach siedzieli mężczyźni.
Gaworzyli bez ustanku, mówili o wszystkim co ich tego dnia spotkało.
Życzyli sobie zdrowia, gdy któryś kichał.
Ich głosy zlewały się w melodię podobną do tej, jaką tworzyły łagodnie się łamiące sieci uliczek tego starego miasteczka, mające strukturę jakby organiczną i niemal wyrastającą z ziemi, a może wrastającą w nią.
Gaworzyli bez ustanku, mówili o wszystkim co ich tego dnia spotkało.
Życzyli sobie zdrowia, gdy któryś kichał.
Ich głosy zlewały się w melodię podobną do tej, jaką tworzyły łagodnie się łamiące sieci uliczek tego starego miasteczka, mające strukturę jakby organiczną i niemal wyrastającą z ziemi, a może wrastającą w nią.
My rating
Moja ocena
Ciekawe co będzie?Świetny początek
i co było dalej?