Inni
ZNAJOMA Z PARKU
Na tej samej ławce,
przychodziła, dopóki
mogła.
Potem już tylko czekała.
Twoja córka nie przyjdzie,
- tego nawet litościwy wiatr
nie chciał jej powiedzieć.
Starość łaskawie podzieliła snem
identyczne dni.
A ciemność,
nie, oczy, szukały jasnego warkocza.
A ciemność,
kliszą nigdy nieujawnionych wspomnień
o błękicie, o uśmiechu,
powtarzała ten sam sen.
Już jej dawno nie widziałam.
Na tej samej ławce,
przychodziła, dopóki
mogła.
Potem już tylko czekała.
Twoja córka nie przyjdzie,
- tego nawet litościwy wiatr
nie chciał jej powiedzieć.
Starość łaskawie podzieliła snem
identyczne dni.
A ciemność,
nie, oczy, szukały jasnego warkocza.
A ciemność,
kliszą nigdy nieujawnionych wspomnień
o błękicie, o uśmiechu,
powtarzała ten sam sen.
Już jej dawno nie widziałam.
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating