Potem
Ledwie dzień się zaczął, a już ósma wieczór.
Tydzień ledwo przybył, a tu już sobota.
Mijają miesiące, lata mkną na przekór,
pory roku pędzą w rozchwianych obrotach.
Ciągle mówię „potem”, odkładam na półkę
książki, które trzeba kiedyś tam przeczytać.
Rozmiękłą codzienność nawijam na szpulkę,
żegnają mnie chwile, a nic mnie nie wita...
Najbliżsi odchodzą, umiera nadzieja.
Po łokcie urabiam więdnące już ciało.
Bez blasku przemija kolejna niedziela,
daj Boże sił więcej, by chcieć mi się chciało.
Przekładam, odraczam, odwlekam, przesuwam;
na potem, na zaraz, na jutro, za moment.
A ręce wciąż puste, a serce nie sługa.
Rok mija za rokiem.
I życie stracone.
RC 18.08.2019
Tydzień ledwo przybył, a tu już sobota.
Mijają miesiące, lata mkną na przekór,
pory roku pędzą w rozchwianych obrotach.
Ciągle mówię „potem”, odkładam na półkę
książki, które trzeba kiedyś tam przeczytać.
Rozmiękłą codzienność nawijam na szpulkę,
żegnają mnie chwile, a nic mnie nie wita...
Najbliżsi odchodzą, umiera nadzieja.
Po łokcie urabiam więdnące już ciało.
Bez blasku przemija kolejna niedziela,
daj Boże sił więcej, by chcieć mi się chciało.
Przekładam, odraczam, odwlekam, przesuwam;
na potem, na zaraz, na jutro, za moment.
A ręce wciąż puste, a serce nie sługa.
Rok mija za rokiem.
I życie stracone.
RC 18.08.2019

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Tylko to co możesz.A to cudne...
...Rozmiękłą codzienność nawijam na szpulkę...
:-)
My rating
My rating
My rating