Dysputa o tym, czym się być mogło, a z pewnością już nie zdąży

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 2


Nie, to nie,
żadnych łask ze stołu zegarmistrza.

Poruszenie mechanizmu nie jest istotne, unieruchomienie
zdaje się niestałe, nerwy wahadeł zachwiane,
dowolność kierunku wszak zachowuje się nawet mniej biernie.

I jeszcze ja,
produkt w zębach łaskawie ruchomej wydmy,
na trasie dla powodów do wybicia godziny –
oto jedyna całkowitość ruchu,
bo to dla mnie ten smak piasku, idealny stos całopalny uśmiechu;
pustka się zanosi, dom nie wytrzymuje,
miłość dopełnia niespełnienia.

Nie, nie tak, nie tak się przedstawia zachwianie -
okna pełne od murów, kiście od słońca,
ziemia od jeszcze nie rozstrzelanych.
Upadło każde zaspokojenie, niewczesna kobieta,
konkret nieszczęścia;
bierny, suchy oddech, to, co poza mną
już potrafi znieść każdy ból; mój kat i król
znaczy wskazówkami następne słowo w tym tekście,
każde następne jego tyknięcie.

Nie, nie ocenię go –
stworzę tylko stos idealny.

I jeszcze skona wydma
krążąca wokół nas,
zgodnie z ruchem nas wszystkich.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
08.03.2011,  renee