Ponad niebem zachodu

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 2


Porcelanowa pracowitość;
gniewni robotnicy zasiedlili niebo –
nie, po prostu przyszła ich pora.

Tekturowe ich głosy, odbiorcy życzeń i zażaleń,
rozkazują, próbują, gromadzą swe hordy
tuż pod skałami, oczekują lawin,
zaczepiają śmiałków, godząc w dobre imię smoków - -
stoją cicho i potakują każdej zarozumiałości.

Samotności niczym porcelany - pierwsza uderza o drzwi dzieci,
zaniedbuje samą siebie, nie dba o reputację,
powraca w świat dawno martwych opon, zardzewiałych pasów ruchu,
otworów judaszy w zawoalowanych okiennicach;
porcelana tortur,
podobna rozbijanej skarbonce;
( a porcelanowe świnie najbardziej pragną spójności z monetą ).

Porcelanowe stłuczenia,
Nazbyt szybkie oczekiwanie dla tych, co chcą jeszcze
skakać do oczu papierowym sercom –
( wertowanie ramion urzędników, trwanie w konserwatyzmie,
zwierciadła ikon, purpurowe hasła bez uniesień ).
Zarozumiałym, wyczekującym pod skałami,
wywróconym na druga stronę, wytartym do sucha,
wyobcowanym nad niebem zachodu,
wstaje kolejny, bledszy świt.

Porcelana nie krąży po pokojach –
nie zwiastuje wielkich uniesień,

tłucze się tylko szaleniec.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.03.2011,  renee