An alfabet

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 2


Albo - - albo –
bierze życie za rękę, śmierć za szpon;
cóż innego, skoro oboje żądają zniczy.

Dotula życie do ciemności, śmierć do każdej jej smugi -
egotyzm w niczym nie będzie pierwszy,
(filistrom zawsze jeden alfabet wystarczy).

Głowie potrzeba pokory, dotknięcia albo szczegółów
haka za nogę, biegu w popiele do zbyt odległej mety;
i krew zdradza brak zaufania purpurze,
jak dłonią wypowiada kształt wszechrzeczy,
której żadnym słowem nie zadowolę.

Lód na popiołach zbyt krwawych bitew,
łamliwy kurz, co osiada na następnym wczoraj
małej pleśni – ciężka artyleria przeciwko niebu,
niepamięć wytacza milczenie
o krok, staje na ostatnim skrawku pustosłowia,
przykleja je na każdej bramie -
(przede mną byli inni analfabeci życia).

Rozgarnia ściany pokoi -
sprostowanie do każdej grudy milczenia,
tren dla nadchodzącego dnia.
Ulice dotykają; zagarniają dłońmi co codziennie w nie wpisane,
wtapiają dni w bezsenność,
zdobywa słowa niczym rojne od bagnetów szańce.
(Knebluje obce usta najlepszym gestem).

Zdobywa niezdobytą Granadę.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating: