sól
myślę o tobie w tej chwili, gdy tępy ból
nie pozwala o sobie zapomnieć
idę wśród drzew, pchając przed sobą wózek
kalekich doświadczeń
myślę o tobie będąc świadomym
swojego istnienia, swojej niedoskonałości
zasłaniam twarz, boję się ludzi
boję się ich cieni, myśli i pytań o mnie
jeśli pozwolisz, wejdę na chwilę do sklepu,
zapomniałem soli
kupić tobie coś
może truskawki?
sklep pełen twarzy, spojrzeń prześwietlających
mnie od wewnątrz, żona, mąż i dziecko na zakupach
mężowie na stoisku z alkoholem i prasą z nagimi dupami
żony w regałach z wyrafinowanym dessous
i odwieczne pytanie - zmieści się moja dupa w te sznurki?
zachłannie szukam soli, a tu tylko jodowana
po cholerę mi jodowana, chcę zwykłej, takiej którą
Bóg używa do naszej wody, płynącej z kącika oka
tyle jeszcze regałów a za godzinę zamykają
myślę o tobie, wybierając kierunek wędrówki
dotykam wzrokiem smażonego łososia,
przymierzam trumienne buty, zakładam krawat w żółte kropki
nigdy nie lubiłem żółtych kropek, ale dziś
powróciły wraz z myślami o tobie
zatrzymuję się przy regale z książkami
biografia Allena G.
tego który Skowytem obudził Amerykę
myślę o moich poszukiwaniach soli
ogarnia mnie uczucie rezygnacji
na końcu sali, staruszka stoi i próbuje przeczytać napis
na kartoniku
tak proszę pani, to zwykła sól, ostatni kartonik
płacę za truskawki i wychodzę
pospacerować pustymi ulicami
drzewa rzucają cienie, oświetlone latarniami
kilka nietoperzy wyfrunęło z kryjówek, w poszukiwaniu kolacji
myślę o staruszce ze sklepu
zmierzam powoli w stronę mojego cichego domu
wiem że tam jesteś i czekasz
czekasz na mój uśmiech i truskawki
które przecież nie smakują, posypane solą
nie pozwala o sobie zapomnieć
idę wśród drzew, pchając przed sobą wózek
kalekich doświadczeń
myślę o tobie będąc świadomym
swojego istnienia, swojej niedoskonałości
zasłaniam twarz, boję się ludzi
boję się ich cieni, myśli i pytań o mnie
jeśli pozwolisz, wejdę na chwilę do sklepu,
zapomniałem soli
kupić tobie coś
może truskawki?
sklep pełen twarzy, spojrzeń prześwietlających
mnie od wewnątrz, żona, mąż i dziecko na zakupach
mężowie na stoisku z alkoholem i prasą z nagimi dupami
żony w regałach z wyrafinowanym dessous
i odwieczne pytanie - zmieści się moja dupa w te sznurki?
zachłannie szukam soli, a tu tylko jodowana
po cholerę mi jodowana, chcę zwykłej, takiej którą
Bóg używa do naszej wody, płynącej z kącika oka
tyle jeszcze regałów a za godzinę zamykają
myślę o tobie, wybierając kierunek wędrówki
dotykam wzrokiem smażonego łososia,
przymierzam trumienne buty, zakładam krawat w żółte kropki
nigdy nie lubiłem żółtych kropek, ale dziś
powróciły wraz z myślami o tobie
zatrzymuję się przy regale z książkami
biografia Allena G.
tego który Skowytem obudził Amerykę
myślę o moich poszukiwaniach soli
ogarnia mnie uczucie rezygnacji
na końcu sali, staruszka stoi i próbuje przeczytać napis
na kartoniku
tak proszę pani, to zwykła sól, ostatni kartonik
płacę za truskawki i wychodzę
pospacerować pustymi ulicami
drzewa rzucają cienie, oświetlone latarniami
kilka nietoperzy wyfrunęło z kryjówek, w poszukiwaniu kolacji
myślę o staruszce ze sklepu
zmierzam powoli w stronę mojego cichego domu
wiem że tam jesteś i czekasz
czekasz na mój uśmiech i truskawki
które przecież nie smakują, posypane solą
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating