śnie…
śnie mój
jakby półsenny
półświadomy własnej tożsamości
śnie który…
wypełniasz moją krew
niedokończoną anatomię
a w ustach tylko pęczek maku
na wszelki wielki
aby…
i te stare deski z dziurami po kulach
śnie…
nie unoś mnie do nieba
nie jestem godzien
śnie…
ty patronie opuszczonych placów zabaw
tu nikt nie zapyta dokąd dalej?
nawet ślepy zauważy
że budowa wciąż trwa
a przez białe kominy wchodzą czarne anioły
śnie…
wyleczony z bajek o okopconych Kopciuszkach
których już nikt nie czyta
śnie…
któryś umarł na ostatniej karcie powieści
o JEŹDŹCU BEZ GŁOWY
spójrz…
burza wciąż się wzmaga
nie bój się
nie doczytam do końca
śnie…
rozgrzesz mnie z obojętności
dla tego wiatru co sercem kołysze
ciiii…
wiem że on kiedyś wróci
wróci by przypomnieć tamtą melodię
śnie…
upij się moim cieniem
zanim uschną świeżo ścięte frezje
upij się mną
zanim obrócę obol
przez wszystkie palce tygodnia
śnie…
ukołysz mnie do snu
ale jeszcze nie dziś
jakby półsenny
półświadomy własnej tożsamości
śnie który…
wypełniasz moją krew
niedokończoną anatomię
a w ustach tylko pęczek maku
na wszelki wielki
aby…
i te stare deski z dziurami po kulach
śnie…
nie unoś mnie do nieba
nie jestem godzien
śnie…
ty patronie opuszczonych placów zabaw
tu nikt nie zapyta dokąd dalej?
nawet ślepy zauważy
że budowa wciąż trwa
a przez białe kominy wchodzą czarne anioły
śnie…
wyleczony z bajek o okopconych Kopciuszkach
których już nikt nie czyta
śnie…
któryś umarł na ostatniej karcie powieści
o JEŹDŹCU BEZ GŁOWY
spójrz…
burza wciąż się wzmaga
nie bój się
nie doczytam do końca
śnie…
rozgrzesz mnie z obojętności
dla tego wiatru co sercem kołysze
ciiii…
wiem że on kiedyś wróci
wróci by przypomnieć tamtą melodię
śnie…
upij się moim cieniem
zanim uschną świeżo ścięte frezje
upij się mną
zanim obrócę obol
przez wszystkie palce tygodnia
śnie…
ukołysz mnie do snu
ale jeszcze nie dziś
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating