Tak wiele stacji, Panie…

author:  Malwina
5.0/5 | 8


Wyjmujemy źdźbło z oka
z wiatrem zawiści celnie wsunięte
perfidnie by uwierało

Oczekujemy w bólu na wypłynięcie drzazg
by wraz ze zgnilizną podłości opuściły ciało

Upadamy na kolana z kruchości kręgosłupa
nadwyrężonego z nadstawiania karku

Podkładamy drugi policzek
by cios był trafny znając apetyt zła
niech zaspokoi głód

Upadamy wstajemy
łzami wilżymy spierzchnięte usta
zwinięci z rozpaczy jak róża jerychońska
królujemy na własnych pustyniach
Dlatego swoje światło kryjemy korcem oczekując

zmartwychwstania



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
24.03.2019,  A.L.

My rating

My rating:  
23.03.2019,  Rita Paulina

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: