Five o'clock

author:  befana_di_campi
0.0/5 | 0


Jerzy Hajduga: zatrzymać z czasu chwile / Opracowanie graficzne Maria Kuczara. Kraków / Drezdenko 2018, Wydawca M K, ss.59

Posiadam tę słabość, że w momencie, kiedy po raz pierwszy biorę do ręki książkę, patrzę niezmiennie na jej okładkę.

Podobnie teraz. Ach, jaka ona [okładka] piękna: żółto płowa niby rozwiana wydma bądź wypalona ziemia, albo odmienniej: szare, surowe lniane płótno z wyszytą nań aplikacją tarczy dziewiętnastowiecznego kieszonkowego zegarka Pradziadka. Pośrodku cyferblatu męska postać, czyli sylwetka Autora tomiku zasłaniająca sobą godzinę dwunastą. Cień postaci, wydłużony, ponieważ jest to późne popołudnie, więc także pora na five o'clock, punktualnie o godzinie siedemnastej.

"Zatrzymać z czasu chwile", czyli równe 45 minut godziny lekcyjnej. Na każdą miniaturę przeznaczonych zostało, z refleksją połączonych, 60 sekund lektury. Teraz pytanie: ile z tych na wzór z cienkopisu wydrukowanych migawek utrwali się w czytelniczej pamięci?

Bez nadmiernych spekulacji mogę domniemywać, iż na pewno będą te - zilustrowane artystycznym obiektywem Pani Marii Kuczary - wpisujące się w treść zapisków z następujących stroniczek:

8:

WNIEBOWZIĘTY

nawet motyl ze mną
w lustrze pokazuje
skrzydła

15:

WPADAJĄCE SŁOWO

nocą sam leżę i słucham
ale nie ma nocy
nie jestem sam

24:

ULEWA Z DESZCZEM

wolę cię taką
ani śladu
w oknie

31:

OBJĄĆ
lewa ręka nie wie
niech nie wie
o prawej

36:

SZEPT ODCHODZĄCEGO

już się nie martw
o swoją łzę
sama wraca

43:

LICHTARZ ŚWIEC

kiedyś rozpalał wieczory
dzisiaj wystarczy
płomyk

48:

PRZEDE MNĄ

moje wiersze
jak grzechy
pierwsze

Powiedzmy szczerze: fotografie Pani Marii Kuczary nie są ani słodkie, ani tym bardziej uładzone. Na temat artystycznego kunsztu samej Twórczyni pisałam - sądzę że w miarę wnikliwie a jednocześnie obiektywnie - na poetyckim portalu "poezja-polska.pl":

http://www.poezja-polska.pl/fusion/forum/viewthread.php?forum_id=31&thread_id=1871

teraz natomiast dodam, iż po obejrzeniu wszystkich zilustrowanych miniatur, nie zawsze mam ochotę, aby ów "czas zatrzym(yw)ać".

Oto bowiem skurczona na męskiej dłoni rusałka-pawik na pewno nie poleci dalej niż do motylego nieba [właśnie opadł jej ze skrzydełek życiodajny pyłek]; trudno też będzie splecionym palcom zmobilizować się do rozegrania - przypuszczalnie z samym sobą - kolejnej partii szachów. Ulewa zaciąga zimnem, zaś podobne do ludzkich płuc rozkołysane drzewa dawno przepełnione wodą. Usypuje się także szczypta czasu z palców finezyjnie dopracowanych dłutem boskiego Snycerza, zatem i sama "chwila" nie potrwa zbyt długo; alegorią śmiertelnego znużenia można by nazwać oparte na kolanach ręce, które właśnie poprzez ten gest wbitych w uda paliczków udowadniają, iż osadzony w wyjątkowo byle jakim otoczeniu model ma wszystkiego serdecznie dość. Z kolei ja mam dość, kiedy patrzę na tzw. "lichtarz świec", mimo woli kojarząc go z umęczonymi ciałami ofiar wszelkiego rodzaju tortur, a choć pachnie czerwone, lśniące jabłko z gatunku "Jona gold", z pewnością nie jest ono owocem, które by posiadało cokolwiek wspólnego z grzechem, z którym m.in. skojarzono papierówkę.

"Zatrzymać z czasu chwile", tylko jakie? Bo akurat ja:

TĘSKNIĘ ZA WARIATAMI

tak jak tęsknisz
za mną gdy
wracam



 
COMMENTS