Lemoniada

author:  Kajotka
5.0/5 | 2


Razu pewnego
Roku dziewięćdziesiątego
Szła ulicą Lemoniada
Której ojciec takie właśnie imię nadał
I wspominała , że to
Na cześć tego napoju
Co dla niego był nektarem bogów
Bo lubił z ust innych dam ją pijać
A nie cierpiał się upijać
Kiedyś pomylił ją z ponczem
I wieczorem,
Kiedy księżyc witał się ze słońcem
Jak powtarzał często
Jego życie się skończyło,
Choć przez chwilę było miło
Bowiem noc tę spędził nie z ukochaną,
lecz z Lemoniady mamą
Pracownicą tutejszego biura podróży
Mówił, że sam sobie piekło wtedy wywróżył
Bo mama wcale nie miała zamiaru być damą
I tak już zostało
Jednak mimo, że poczęta była Lemoniada w warunkach szczególnych
Ojciec z córki był niezwykle dumny
Była dla niego szczęściem
Istnym oczkiem w głowie
Lecz o rodzicach jej już więcej nic nie powiem
Teraz kilka słów o niej:
Piętnaście lat miała i długie, kasztanowe włosy
Oczy zielone, średniego wzrostu, szczupłej budowy ciała
Natura piękną urodę jej podarowała
Której to każda jej zazdrościła i taką jak ona być chciała
Ale zawsze była blada
I bardzo nieśmiała
Nie umiała dogadać się z ludźmi
Wielka marzycielka
Której nie rozumiał świat
Żyła we własnej, małej próżni
Z nut i palety kolorów farb
Którymi malowała odcienie barw tęczy
Każdego kolejnego dnia
Kiedy znów malowanie paznokci i ust na czerwono
Okazywało się nie być jej mocną stroną
I to, że musi chodzić w szpilkach z gracją
A potem na boso po cichu wracać do domu
Tak, żeby nikt nie usłyszał
Że już dawno przestała być sobą
I przy tym zawsze uśmiechała się niewinnie
Mówiąc, że to nie jej wina
Taka już się po prostu urodziła…



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating: