gonitwa kulawych koni

author:  Przemek Trenk
5.0/5 | 8


kres łaski w (nie)łasce
kres wszelkiej drogi
z którą było mi (nie)po drodze

dym z cygara przybrał postać
oka boga (nie)bogów
i mruga do mnie
jakby chciało mnie zaprosić w głąb
siebie

w telewizji puszczają stare szlagiery
zmieniam kanał
kolejny wąż
i jeszcze jeden
i kolejny
próbują mnie dopaść

wyłączam to cholerne pudło
węże schowały się w kanałach
cisza

gapię się w biały sufit
ludziom czasem odpierdala
od gapienia się w białą plamę
na której od czasu do czasu
pojawia się pająk
jakby chciał sprawdzić czy jeszcze żyjesz


a jeśli walnąłeś w ramki
prędzej czy później
pająk owinie cię swoją siecią

kolejne oko na dnie pustej butelki
patrzy na mnie złowieszczo
wieszczy pustynię na dnie DNA

świat bez miłości
bez tej cholernej tęsknoty
jest tylko złudzeniem
martwym i cuchnącym truchłem

męczą mnie te zawody
ten wyścig z samym sobą
ta gonitwa kulawych koni
ale na tę chwilę to jedyny sport jaki uprawiam



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

wyłączam to cholerne pudło
węże schowały się w kanałach
cisza - bardzo sugestywne
My rating:  

Przemku,

To jeden z lepszych wierszy jakie czytałam w życiu.
Mówię serio. Czasem coś tak bardzo do nas trafia,że po prostu się nie da nie dodać do ulubionych;))

pozdrawiam
My rating:  
14.10.2018,  TiAmo

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
13.10.2018,  A.L.

My rating

My rating: