Jak motyl
Obmywam piątek z rozczarowań
Londyn znów pachnie chłodnym deszczem
próbuję wskrzeszać puste słowa
w ciszy co szepcze na dwa świerszcze
nim mi przejrzystość wejdzie w nawyk
przejdę się boso po ulicy
wolna jak motyl zmierzchem bladym
sens znajdę w wszechobecnej ciszy
nie będę rybą ani głazem
nawozem ziemi łzą rozstania
nie zrezygnuję z własnych marzeń
rozdam co chętnie mam do dania
dla swych korzeni znajdę glebę
w sieci splątanych azymutów
nasycę duszę nim pod drzewem
śmierć mnie pozbawi snów i butów
RC 10.08.2018
Londyn znów pachnie chłodnym deszczem
próbuję wskrzeszać puste słowa
w ciszy co szepcze na dwa świerszcze
nim mi przejrzystość wejdzie w nawyk
przejdę się boso po ulicy
wolna jak motyl zmierzchem bladym
sens znajdę w wszechobecnej ciszy
nie będę rybą ani głazem
nawozem ziemi łzą rozstania
nie zrezygnuję z własnych marzeń
rozdam co chętnie mam do dania
dla swych korzeni znajdę glebę
w sieci splątanych azymutów
nasycę duszę nim pod drzewem
śmierć mnie pozbawi snów i butów
RC 10.08.2018
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating