Czy nic nie pozostało z Pani Mieczysławy Jastrunowej (1924-2015)?

author:  befana_di_campi
5.0/5 | 5


"Mama była poetką" miał się podobno o Niej wypowiedzieć syn - Tomasz Jastrun w 2008 roku.

Czy rzeczywiście tak mówił, trudno aktualnie sprawdzić, ponieważ wyłącznie ze zwykłej ciekawości zapytałam wtedy o Mieczysławę Buczkówną znajomą krytyk literacką, po czym otrzymałam powyższą odpowiedź.

Na temat Poetessy poczytać sobie można w paru literackich leksykonach (także w podręcznie-internetowej "Wikipedii") niemniej, jak chodzi o tak zwaną profesjonalną krytykę literacką, ta zbyt wiele uwagi jej nie poświęca.

Osobnego, dedykowanego Poetce hasła między innymi zabrakło w opracowanej przez Władysława Kopalińskiego "Encyklopedii drugiej płci "; nie uwzględniają jej również autorki przewodnika "Pisarki polskie. Od średniowiecza do współczesności". Z kolei sama poetka w ten oto sposób scharakteryzowała tę swoją, dodajmy osobliwą, sytuację:

"Prawie pół wieku wytrwałego pisania wierszy (i opowiadań), kilkanaście zbiorków. Żadnych nagród, na szczęście. W dodatku wiele lat nieobecności na rynku wydawniczym. Ostatni zbiorek nowych wierszy, "Jak bajka o wilku", ukazał się na początku lat osiemdziesiątych. Długa choroba (nawracające depresje) sprawiła, że moje "świecenie nieobecnością" uczyniło miejsce dla innych..." (par.: "Topos" nr 5-6 /2000).

Buczkówna to Twórczyni sprawdzonych uczuć i dobrej roboty, napisał we Wstępie do "Wyboru wierszy" Julian Rogoziński (Warszawa 1974), która swój poetycki cel osiągała bez triumfalnych okrzyków, wieszczych póz oraz formalnych, pozbawionych jakichkolwiek myślowych koncepcji, łamańców.
Buczkówna bowiem oznacza poetkę wielce rzeczową. Konkretną. Obserwatorkę mikroskopowo mikroskopijnych zdarzeń i wydarzeń. Kiedy zaistnieje określona potrzeba, wówczas w wyrażaniu siebie posuwającą się już nie tyle do realizmu, co wręcz, do biologią podyktowanego, naturalizmu (par.: "Róża ostatnia" z cytowanego wyżej tomiku).

Sama wszak nazwałabym charakteryzowaną Poetkę, "Mistrzynią kwietnych nastrojów" (par.: jej programowe strofy zatytułowane "My i kwiaty" w: "Wigilie", 1958) a później dalsze cudowne opisywanie irysów, tulipanów, goździków, macierzanki, lilii, przekwitającego maku, konwalii, kwitnącej czereśni, fiołków oraz ich zapachu. Nadto woni lewkonii, czy nawet mdlących Autorkę, jaśminów. Wielokrotne analizy "istoty róży". Niemal całe studium poświęcone "Kwiatom Nachta Samborskiego". Do mnie jednakże stale i wciąż niezmiennie przemawiają utożsamiane z kryształem, konwalie i kryształowe, z konwaliami, flakony, gdzie:

"Najzimniejszy kwiat - wazon z kryształu
Ścięty w pąku roziskrzeń
Jakby się wahał - czy zaistnieć

Ale napełniono go wodą
Zanurzono łodygi konwalii
Z liściem jak szeroki tapczan
Dla miłości bardzo rzeczywistej
I gorący zapach
Zaczął krążyć leniwie
Kalecząc do tęczy
Krawędzie - arterie szkła"



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
08.08.2018,  Maciej Misiu

My rating

My rating:  
08.08.2018,  bezecnik

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Lubiłam ją..

Niegdyś moja ulubiona poetka, dziękuję, że ją Pani przypomniała.
07.08.2018,  Ula eM

My rating

My rating:  
07.08.2018,  Ula eM